Red. Marcin Rotkiewicz w Polityce 2012 – Zastrzyk strachu czy anty-antyszczepionkowej sensacji i dezinformacji?

Co ma wspólnego organizowany corocznie przez Polskie Stowarzyszenie Dziennikarzy Naukowych konkurs im. Karola Sabatha ze szczepieniami? W V edycji tego konkursu (rok 2012) wyróżniono tekst autorstwa Marcina Rotkiewicza pod tytułem „Zastrzyk strachu” opublikowany w lipcu w 2012 r. w  dziale „Nauka” w tygodniku „Polityka”.

Naszym zdaniem można poddać w wątpliwość słuszność przyznania wyróżnienia, ponieważ tekst zawiera wiele błędów, nieprawdziwych informacji i nadinterpretacji, a ponadto nie przedstawia niczego, czego nie można znaleźć już od dawna w blogosferze lub mediach tradycyjnych. Przyjrzyjmy się krytycznie temu rzekomo popularno-naukowemu tekstowi (cytowane są jedynie fragmenty z podkreśleniem komentowanej kwestii) z podziałem na najważniejsze obszary krytyki.

1. Wymyślone przez red. Rotkiewicza „zmuszanie rodziców do szczepienia dzieci w Polsce”

Red. Rotkiewicz:Czy w Polsce powinno się zmuszać rodziców do szczepienia dzieci? Nowelizowana właśnie ustawa podtrzymuje ten obowiązek.”

Komentarz: Już w nagłówku autor błędnie zestawił obok siebie dwa różne pojęcia prawne: „zmuszanie” i „obowiązek”, przy czym „zmuszanie rodziców do szczepień dzieci” w Polsce jest wytworem wyobraźni autora. W Polsce nie można zmuszać do zabiegów medycznych, w tym szczepień, ponieważ jest to niezgodne z polskim prawem i etyką lekarską [Odpowiedzialność prawna lekarza za szczepienie bez zgody lub za ciężkie niepożądane odczyny poszczepienne, Medycyna Praktyczna 2012]. Zdarza się, że w Polsce szczepienia szpitalne noworodków w pierwszej dobie życia wykonywane są bez odpowiedniej zgody rodziców lub bez uszanowania braku zgody rodziców, albo że inspekcje sanitarne wysyłają powiadomienia o grzywnach z nagłówkiem „grzywna w celu przymuszenia do szczepienia”, ale nie ma to nic wspólnego ze „zmuszaniem rodziców do szczepień dzieci” (jakkolwiek autor interpretuje to pojęcie). Przeciwnikiem niepoprawnego przedstawiania sytuacji prawnej w Polsce i straszenia „zmuszaniem do szczepień” jest jeden z jurorów konkursu – dr Paweł Grzesiowski, który słusznie przy wielu okazjach (wypowiedzi dla mediów, konferencje) wskazuje, że straszenie zmuszaniem do szczepień rodzi opór i niechęć do systemu szczepień w Polsce.

 

2. Brak wiedzy red. Rotkiewicza o nowych możliwościach interpretacyjnych dzięki nowelizacji ustawy o chorobach zakaźnych

 

Red. Rotkiewicz: „Nowelizacja ustawy o zapobieganiu oraz zwalczaniu zakażeń i chorób zakaźnych czeka właśnie na podpis prezydenta. W trakcie prac nad nią pojawiały się głosy, że zmienione prawo umożliwia inspektorom sanitarnym zmuszanie do szczepienia dowolnymi preparatami każdego dorosłego człowieka. W rzeczywistości nowe przepisy niczego nie zmieniły, pozostawiając obecny od dawna w polskim prawie obowiązek szczepień dzieci i młodzieży, a także osób dorosłych w razie epidemii. To też jednak nie podoba się niektórym, domagającym się w tej kwestii dobrowolności.”

Komentarz: Autor nie porównał zmian ustawy, a oparł się prawdopodobnie jedynie na opiniach urzędników. Gdyby pochylił się nad znowelizowaną ustawą zauważyłby bardzo istotną zmianę definicji choroby zakaźnej, która otwiera drogę do dowolnego zaliczania stanów chorobowych do chorób zakaźnych, co daje możliwość dużo łatwiejszego niż poprzednio poddania obywateli przewidzianym w ustawie przymusowym zabiegom medycznym i ograniczeniom praw przewidzianym w ustawie. Zmiana ww. definicji w obecnej formie prowadzi do chaosu i stwarza możliwość dowolnego interpretowania tego przepisu.


3. Słabe rozeznanie red. Rotkiewicza w kwestiach prawno-administracyjnych dotyczących szczepień w innych krajach

Red. Rotkiewicz: „Część rodziców buntuje się przeciwko temu prawnemu obowiązkowi, którego każde niewykonanie zagrożone jest karą grzywny (do 1500 zł). Taki zapisany w prawie przymus nie istnieje w krajach Europy Zachodniej czy Stanach Zjednoczonych. Ale np. w USA, żeby zapisać dziecko do przedszkola czy szkoły, trzeba przedstawić potwierdzoną listę szczepień.”

 

Komentarz: Pomijając kolejne błędne użycie pojęcia „przymus” w odniesieniu do obowiązku szczepień w Polsce, red. Rotkiewicz pokazuje, jak słabe ma rozeznanie kwestiach prawno-administracyjnych dotyczących szczepień w innych krajach. We Francji, we Włoszech i w Belgii za obowiązkowe uznaje się pojedyncze szczepienia (Francja – tężec, błonica, polio, Włochy – błonica, tężec, krztusiec, polio, Belgia – polio) i za odmowę szczepienia grożą administracyjne sankcje. Oczywiście lista szczepień uznanych za obowiązkowe jest nieporównywalnie dłuższa w krajach byłego bloku wschodniego.

Ponadto autor pomija bardzo istotną kwestię dotyczącą sytuacji prawno-administracyjnej w USA. W kraju tym nie trzeba przedstawiać „potwierdzonej listy szczepień” przy zapisie dziecka do przedszkola czy szkoły, a kartę szczepień (ang. „immunization record”), która może być pusta lub niepełna.  Do takiej pustej lub niepełnej karty szczepień rodzice dołączają oświadczenie lub dokumentację dotyczącą powodów rezygnacji ze szczepień, gdyż niemal we wszystkich stanach, akceptowane są oprócz medycznych także religijne i/lub światopoglądowe zwolnienia ze szczepień. Poniższa infografika przedstawia dopuszczalne dla każdego stanu zwolnienia ze szczepień (strzykawki koloru granatowego oznaczają zwolnienia religijne, koloru pomarańczowego światopoglądowe):

USA zwolnienia

Źródło: NVIC

 

4. Słabe rozeznanie red. Rotkiewicza w temacie argumentów „przeciwników szczepień”

Red. Rotkiewicz:Przeciwnicy obowiązku szczepień powołują się na przysługujące rodzicom prawo wolności wyboru, przede wszystkim ze względu na możliwość wystąpienia powikłań poszczepiennych. Zwolennicy odpowiadają zaś, że dzięki masowym akcjom szczepień udało się radykalnie ograniczyć lub wyeliminować wiele groźnych chorób. Argumentują, że odsetek powikłań poszczepiennych jest nieduży, a skutki chorób, przed którymi zastrzyki zabezpieczają, są nieporównanie groźniejsze. Przede wszystkim zaś efektywność eliminacji chorobotwórczych mikrobów zależy od tego, ile osób się zaszczepi – im więcej, tym lepiej. W Polsce 95–98 proc. ludzi poddaje się obowiązkowym szczepieniom, dzięki czemu jesteśmy w światowej czołówce. Czy gdyby nie ustawowy obowiązek, odsetek ten byłby równie wysoki?”

Komentarz: Red. Rotkiewicz nieprawidłowo przedstawia motywację „przeciwników obowiązku szczepień”. Środowiska te powołują się na prawo przysługujące każdemu człowiekowi lub w przypadku dziecka prawo rodzica lub opiekuna prawnego do odmowy wyrażenia zgody na zabieg medyczny. Zauważmy też, że oprócz jednego szczepienia z kategorii obowiązkowych wszystkie pozostałe dotyczą szczepień dzieci lub dziesięcio- i czternastolatków, więc wyszczepialność 95-98 proc. dotyczy osób poddawanych szczepieniom (przez rodziców lub opiekunów prawnych), a nie jak pisze red. Rotkiewicz „ludzi poddających się szczepieniom”.  De facto poniżej 90 proc. ludzi dorosłych poddaje się obowiązkowemu szczepieniu przeciwko błonicy i tężcowi przewidzianemu w wieku 19 lat [Szczepienia ochronne w Polsce w 2011 roku, Narodowy Instytut Zdrowia Publicznego – Państwowy Zakład Higieny – Zakład Epidemiologii, 2012 , str. 23]. Niewielki odsetek osób dorosłych w Polsce korzysta ze szczepień zalecanych w Programie Szczepień Ochronnych.

Przedstawiona przez red. Rotkiewicza lista argumentów od tak zwanych „zwolenników szczepień” i „przeciwników szczepień” odzwierciedla poszechne w mediach zestawianie na przeciw siebie argumentów z różnych płaszczyzn: z jednej strony płaszczyzny populacyjnej, a z drugiej płaszczyzny indywidualnej. Obydwie płaszczyzny nie mają ze sobą nic lub prawie nic wspólnego, co przedstawiono na naszym portalu w tekście Szczepić czy nie szczepić – Medialny dysonans poznawczy.

5. Absurdalna interpretacja sytuacji epidemiologicznej krztuśca w USA w ostatnich latach


Red. Rotkiewicz:A jednak od lat 90. XX w. niechęć do szczepionek systematycznie rośnie. W 2010 r. Kalifornia odnotowała 5,2 tys. przypadków krztuśca (ostrej choroby zakaźnej wywoływanej przez bakterie), najwięcej od ponad pół wieku. W tym roku nastąpił zaś 13-krotny wzrost, w porównaniu z 2011 r., liczby przypadków tej choroby w stanie Waszyngton. Prof. Steven Salzberg z Johns Hopkins University, wybitny specjalista od chorób zakaźnych, tak komentuje te dane na swoim blogu: „z powodu antyszczepionkowej histerii Stany Zjednoczone znajdują się w środku największej epidemii krztuśca od 70 lat”. W innych rejonach Ameryki wybuchają z kolei lokalne epidemie odry. Podobnie dzieje się w Wielkiej Brytanii. A wszystko to spowodowane jest wzrostem liczby osób odmawiających szczepienia dzieci na te choroby.”

Komentarz: Red. Rotkiewicz powołuje się na opinię z bloga i na tej podstawie chce wmówić polskiemu czytelnikowi podstawie, że to „antyszczepionkowa histeria” winna jest epidemii krztuśca w USA. Literatura naukowa pełna jest wyjaśnień faktycznych przyczyn wzrostu liczby zarejestrowanych zachorowań na krztusiec w USA i z całą pewnością można stwierdzić, że obserwowane zjawisko nie ma z tym nic wspólnego. Skomplikowaną epidemiologię zachorowań na krztusiec można wytłumaczyć w uproszczeniu następująco: im więcej się szuka krztuśca, tym więcej się go znajduje, a że poszukiwania krztuśca w poprzednich dekadach nie były zbyt intensywne, to wyniki dzisiejszych zintensyfikowanych poszukiwań dają wrażenie nagłego wzrostu liczby zachorowań.

Wystarczy spojrzeć na wyniki przeprowadzonego niedawno w Polsce badania OBEK (Ogólnopolskie Badanie Epidemiologii Krztuśca), którego wyniki dobrze podsumowuje cytat z Medycyny Praktycznej: „Ogólna zapadalność na krztusiec oszacowana w tym badaniu była ponad 60-krotnie większa niż wyliczona na podstawie oficjalnych zgłoszeń” [Więcej w opracowaniu Cisza o dziesiątkach tysięcy przypadków krztuśca w Polsce – zmowa milczenia?]. Również w USA obecne jest wielokrotne niedoszacowanie zachorowań na krztusiec w całej populacji. Każdy naukowiec zajmujący się krztuścem i epidemiologią bakterii B pertussis wie doskonale, że zarazek ten, w odróżnieniu do wirusa odry, nadal krąży we wszystkich populacjach globu, niezależnie od programu szczepień i najprawdopodobniej z taką samą intensywnością jak w erze przed masowymi szczepieniami. Najbardziej zadziwiające jest, że powyższe niesprawdzone informacje zraziły jurorów konkursu, w którym artykuł został wyróżniony, czyli mikrobiologa dr Patrycję Dołowy i dr Pawła Grzesiowskiego, który był współwykonawcą badania OBEK w Polsce.

Już wcześniej na jednym z naszych portali przedstawiliśmy argumenty pokazujące jakim absurdem jest wiązanie sytuacji epidemiologicznej krztuśca w USA z garstką nieszczepionych dzieci – zob. Agencja CDC: nieszczepione dzieci nie są przyczyną epidemii krztuśca w USA.


6. Brak istotnych informacji o epidemiach wyrównawczych w artykule

Red. Rotkiewicz: „Polskie szacunki wskazują, że najwięcej osób niepozwalających na zaszczepienie dzieci znaleźć można wśród mieszkańców dużych miast: Poznania, Gdańska, Krakowa, Lublina, Białegostoku i Warszawy. – Nie jest ich wprawdzie dużo, w całym kraju przybywa ok. 3 tys. niezaszczepionych dzieci rocznie, ale liczba ta powoli rośnie. Skutek może być taki, że za 10 lat dojdzie do tzw. epidemii wyrównawczej (np. odry) wśród kilkudziesięciu tysięcy osób, które przez nadchodzącą dekadę nie otrzymają zastrzyków – mówi dr Paweł Grzesiowski z fundacji Instytut Profilaktyki Zakażeń.”

Komentarz: Red. Rotkiewicz używa semantyki, która zupełnie nie odzwierciedla prawnej i praktycznej strony szczepień dzieci. Rodzice rezygnują z poddania dzieci szczepieniom, a nie jak to przedstawia autor „nie pozwalają na zaszczepienie dzieci”. Nie jest to niuans językowy, ale zupełnie inne postrzeganie, czym jest wymieniony w ustawie „obowiązek szczepień”.

Red. Rotkiewicz cytuje ponownie eksperta dr Grzesiowskiego, który w swojej wypowiedzi pomija fakty istotne dla opinii publicznej. Mianowicie, epidemie wyrównawcze mogą dotknąć wszystkie osoby podatne na daną infekcję, a nie tylko osoby, które nie otrzymały zastrzyków. Pośród osób podatnych na odrę są także osoby podatne mimo szczepienia jedną lub dwoma dawkami, a szczególnie nieszczepione niemowlęta, ze względu na wywołany masowymi szczepieniami zanik przeciwciał przekazywanych przez łożysko matki – efekt występujący po ograniczeniu ilości wirusa odry poprzez szczepienia. Tak jak miało to miejsce w latach 1997 – 1998 podczas epidemii wyrównawczej odry w Polsce [Immunity against measles in populations of women and infants in Poland, Vaccine 2003].

7. Cytowanie przez red. Rotkiewicza wyników badania opinii publicznej zamiast faktycznych danych o niskim zainteresowaniu szczepieniami przeciwgrypowymi

Red. Rotkiewicz: „(…) mówi dr Paweł Grzesiowski z fundacji Instytut Profilaktyki Zakażeń. Zlecone przez nią w grudniu 2011 r. badania opinii publicznej pokazują na szczęście, że odsetek osób opowiadających się za szczepieniami jest w naszym kraju nadal bardzo wysoki i wynosi 92 proc. (choć zastrzyki chroniące przed grypą akceptuje już tylko 62 proc.). Sytuacja ta może się jednak zmienić.”

Zadziwiające, że artykuł w dziale „Nauka” cytuje badanie opinii publicznej (przeprowadzone przez fundację jednego z jurorów) jako dowód opowiadania się za szczepieniami polskiego społeczeństwa. Zabawnie wygląda w tym kontekście wzmianka o 62% ankietowym poparciu dla „zastrzyków chroniących przed grypą” przy ok. 5% praktyce poddawania się temu zastrzykowi w polskiej populacji.


8. Pominięcie przez red. Rotkiewicza istotnego odcinka sagi Andrew Wakefielda i wymyślona alternatywna szczepionka przeciwko odrze, śwince i różyczce

Red. Rotkiewicz: „Choć większość specjalistów od początku bardzo sceptycznie podchodziła do tej publikacji, opartej jedynie na analizie 12 przypadków chorych dzieci, dopiero w 2004 r. prawda wyszła na jaw. Teoria brytyjskiego chirurga oraz mające udowadniać ją badania okazały się zwykłym oszustwem. Zostało ono wykryte w wyniku jednego z najdłuższych śledztw w historii dziennikarstwa, przeprowadzonego przez znanego w Anglii reportera Briana Deera z „Sunday Times”. Za jego sprawą Brytyjska Komisja Medyczna wszczęła dochodzenie. Potwierdziło ono, że Wakefield fałszował wyniki, m.in. licząc na zarobek. Dogadał się bowiem z firmami mającymi produkować zestawy diagnostyczne do wykrywania rzekomego schorzenia jelit wywoływanego przez wirusa oraz alternatywne wobec MMR szczepionki. W 2010 r. „The Lancet” wycofał publikację Wakefielda sprzed 12 lat. Natomiast Brytyjska Komisji Medyczna w maju 2010 r. uznała chirurga za winnego nieuczciwości, nieetycznego postępowania i poddawania dzieci nieuzasadnionym, inwazyjnym badaniom klinicznym. Dlatego został on usunięty z rejestru lekarzy.”

Komentarz: Warto uzupełnić jedną cześć powyższego cytatu. Najpoważniejszym z zarzutów przeciwko A. Wakefieldowi i innemu współautorowi pracy prof. J. Walker-Smith było przeprowadzenie nieuzasadnionych, inwazyjnych badań klinicznych bez zezwolenia komisji etycznej. Jednak w 2012 roku sąd (High Court Of Justice Queen’s Bench Division Administrative Court) zajmujący się apelacją prof. Johna Walker-Smitha uznał stanowisko Brytyjskiej Komisji Medycznej wobec prof. Walker-Smitha za błędne we wszystkich kluczowych kwestiach. Zniesiono wyrok z związku z zarzutami: przeprowadzenia nieetycznych i niepotrzebnych inwazyjnych badań na dzieciach opisanych potem w publikacji w 1998 r, nieuczciwego opisania procesu przyjmowania dzieci do badania/publikacji, podania jednemu z dzieci leku „Tranfer Factor”. W konsekwencji nakazano anulowanie usunięcia prof. Walker-Smitha z rejestru lekarzy [Uzasadnienie]. Przebieg dochodzenia Brytyjskiej Komisji Medycznej uznany został przez sędziego za stronniczy, a wszelkie inwazyjne badania wykonane na opisanych dzieciach uznano za wskazane klinicznie. Unieważnione zarzuty przeciwko J. Walker-Smith dotyczyły także drugiego oskarżonego, co daje podstawę do uznania nieważności tych samych zarzutów wobec A. Wakefielda. Więcej szczegółów w opracowaniu Saga 12 dzieci i 2 autorów publikacji Lancet w 1998 roku – Cz. V.

Warto wiedzieć, że oskarżenia o oszustwo pochodzą jedynie od dziennikarza Briana Deera, który opublikował w 2011 r. swoje dowody na łamach British Medical Journal [Polskie opracowanie edytorialu i jednego z artykułów opublikowano na łamach Medycyny Praktycznej: Artykuł Wakefielda wiążący szczepionkę MMR z autyzmem był oszustwem, Jak spreparowano dowody przeciwko szczepionce MMR]. W opracowaniu Jak spreparowano “oszustwo” Andrew Wakefielda przedstawiono materiały pokazujące manipulacje i bezzasadność tych oskarżeń.

Red. Rotkiewicz próbuje wmówić polskim czytelnikom, że naukowiec z wykształceniem chirurg-gastroenterolog wymyślił „alternatywną wobec MMR szczepionkę”. Byłaby to najprawdopodobniej pierwsza szczepionka przeciwko chorobie zakaźnej stworzona przez „naukowca od jelit”, a nie pracujący latami zespół wakcynologów i immunologów, jak to jest w zwyczaju. Patent złożony w imieniu szpitala dotyczył immunoterapeutycznej interwencji z użyciem „Transfer Factor” (naturalny suplement diety). Interwencja ta, jak wynika z krótkiego opisu zawartego we wniosku patentowym, miała leczyć lub ewentualnie chronić przed infekcją dzikiego lub szczepionkowego wirusa odry w jelitach, a nie przed normalną infekcją wirusami odry, świnki, różyczki. Naprawdę trzeba dużo wyobraźni, aby zobaczyć w tym patencie alternatywę do szczepionki przeciwko wirusowi odry, świnki i różyczki.

 

9. Wymyślony przez red. Rotkiewicza proces wycofywania szczepionek z tiomersalem w Polsce

Red. Rotkiewicz: „Dopiero pod koniec lat 90. w USA weszło w życie prawo nakazujące zbadanie wszystkich produktów żywnościowych oraz leków zawierających rtęć. Objęło ono również szczepionki. Ponieważ przeprowadzenie badań ustalających bezpieczne dawki tiomersalu trwałoby długo, amerykańscy specjaliści oraz instytucje odpowiedzialne za zdrowie publiczne ustaliły, że w sytuacji braku pewności najlepiej będzie wycofać go ze szczepionek. Tą samą drogą podążyły inne kraje (wyjątkiem były państwa skandynawskie, które z konserwantu opartego na rtęci zrezygnowały kilka lat wcześniej) – np. w tym roku wycofana została ostatnia szczepionka z tiomersalem zarejestrowana w Polsce.”

Komentarz: Red. Rotkiewicz przedstawił w tekście wymyślony proces „wycofywania szczepionek z tiomersalem” w Polsce. Ponad 20 lat po krajach Skandynawskich, ponad 10 lat po USA zdecydowano w Polsce o eliminacji szczepionek zawierających tiomersal poprzez wykorzystanie do ostatniej sztuki preparatów już zamówionych lub będących w magazynach/szpitalach/przychodniach i podpisanie nowych umów tak, aby w perspektywie 2 lat dokonać zastąpienia preparatów z tiomersalem na preparaty ze śladowymi ilościami tiomersalu. Nie ma mowy o żadnym „wycofywaniu szczepionek z tiomersalem”.

Eliminacja TH w Polsce

Źródło: Opinia w sprawie stosowania tiomersalu jako środka konserwującego szczepionki, GIS 2009

10. Pójście red. Rotkiewicza na łatwiznę przy formułowaniu wniosków

Red. Rotkiewicz:Pod koniec maja br. w Chicago odbyła się konferencja Autism One, kolejne z tego typu spotkań organizowanych od lat przez Jenny McCarthy. Również tym razem jej celem było ukazanie „skrywanej przez rządy i naukowy establishment prawdy o przyczynach autyzmu”. Jakiej? Na to pytanie odpowiada już sama lista głównych mówców – m.in. Geierowie (rok temu pozbawieni prawa wykonywania zawodu lekarza za oszustwa naukowe i żerowanie na rodzicach dzieci chorych na autyzm) oraz Andrew Wakefield. W Internecie można dziś znaleźć setki stron nie tylko obwiniających szczepionki o autyzm, ADHD i inne choroby, a nawet dowodzących ich nieskuteczności. Według autorów pozbycie się groźnych chorób zawdzięczamy higienie i wzrostowi zamożności, a nie zastrzykom.

Antyszczepionkowa ideologia zaczyna też być częścią „ekologicznego stylu życia”. Wplata się w nurt myślenia, wedle którego współczesna cywilizacja oparta na nauce i technologii psuje człowieka i należy jej przeciwstawić powrót do natury, m.in. poprzez rolnictwo ekologiczne, medycynę alternatywną i wszelkie inne formy życia bliskie „stanowi pierwotnemu”. Dlatego nastroje antyszczepionkowe są tak silne wśród klasy średniej oraz w dużych miastach, gdzie ekostyl staje się popularny.

Problem w tym, że przekonania te przybierają często formę agresywnej i histerycznej pseudonauki lub wręcz religii, z którą racjonalna dyskusja jest niemożliwa. Ponadto ekowiara bardzo skutecznie rozprzestrzenia się dzięki Internetowi. Dlatego na szybkie opadnięcie antyszczepionkowych nastrojów raczej nie należy liczyć.”

Komentarz: Autor równoważy w swoim tekście nieszczepienie dziecka z antyszczepionkową ideologią, która według niego bazuje na ekowierze, celebrytach i postaci A. Wakefielda. Z pewnością jakaś część osób rezygnujących ze szczepień swoich dzieci bierze bezkrytycznie pod uwagę błędne informacje o przyczynach eliminacji lub ograniczenia chorób zakaźnych („objętych” obowiązkowymi szczepieniami) i sugeruje się opiniami innych osób. Błędem jest jednak przypisywanie spadku zainteresowania szczepieniami tym marginalnym przyczynom i nieuwzględnianie rosnącej liczby rodziców podejmujących decyzje w oparciu o historyczną i aktualną wiedzę medyczną dot. chorób zakaźnych i indywidualne cechy fizjologiczne i środowiskowe własnego dziecka, jak również własne doświadczenia z niepożądanymi odczynami poszczepiennymi.

Ponadto red. Rotkiewicz pomija inne zasadnicze powody spadku zaufania i wzrostu niechęci, a nawet wrogości do szczepień. Przy wielu okazjach to właśnie juror konkursu – dr Grzesiowski alarmuje, że w dużej ilości przypadków zachowanie personelu medycznego (szczepienia szpitalne dziecka bez zgody lub wbrew odmowie rodziców, brak zgłoszenia NOP, niewydawanie ulotki dla pacjenta, straszenie śmiercią dziecka, i inne) lub urzędników sanitarno-epidemiologicznych (nakładanie grzywien w celu przymuszenia do szczepienia, straszenie odebraniem praw rodzicielskich, i inne) prowadzi do zaniku zaufania i wzbudza opór przeciwko szczepieniom (zob. Jak budzić wrogość i niechęć do szczepień).

Podsumowanie krytyki artykułu „Zastrzyk strachu”

Artykuł „Zastrzyk strachu” zawiera kilka przedstawionych prawidłowo faktów, ale jednocześnie pełen jest przeinaczeń, błędów i nadinterpretacji, przy jednoczesnym podkreślaniu sensacyjnej paniki szczepionkowej. Autor nie rozróżnia kluczowych kwestii prawnych dot. „zmuszania” i „obowiązku” szczepień, nie wie nic o religijnych i światopoglądowych zwolnieniach ze szczepień w USA, podaje sensacyjne, ale epidemiologicznie niepoprawne wnioski o przyczynach epidemii krztuśca w USA, brak mu wiedzy o konsekwencjach i przyczynach epidemii wyrównawczych, ma słabe rozeznanie w faktach dot. sagi A. Wakefielda, itd. Nakłaniamy czytelników do własnej oceny całego tekstu i przyporządkowania artykułu do jednej z dwóch możliwych kategorii: tekstu popularno-naukowego lub anty-antyszczepionkowej sensacji, by nie rzec propagandy. Można się spodziewać, że bez jakichkolwiek zmian w przestrzeganiu norm etycznych i prawnych podczas upowszechniania szczepień spadek zainteresowania i zaufania do tych działań profilaktycznych będzie postępował. Przy czym komentowany tekst raczej się do tego przyczynia niż temu zapobiega.

[W przypadku pojawienia się komentarza red. Marcina Rotkiewicza do powyższej krytyki zostanie on opublikowany poniżej.]

– BRAK

Poniżej odpowiedź  jurorów konkursu na krytyczne uwagi o tekście red. Rotkiewicza:

Niedzicki i Jury odpowiedz