Prof. Anna Dobrzańska: Dzieci mają prawo do zdrowia

W ostatnim czasie można zaobserwować wysyp opinii polskich ekspertów na temat odmowy szczepień ochronnych. Całkiem oryginalną interpretację i pomysł na krucjatę przeciwko rodzicom krytycznie nastawionym do polskiego programu szczepień przedstawia prof. Anna Dobrzańska, konsultant krajowy w dziedzinie pediatrii. Poniżej przedstawiam fragment wywiadu zatytułowanego „Dzieci mają prawo do zdrowia” z internetowego portalu Medycyny Praktycznej:

„Jeśli rodzice odmówią dziecku szczepienia, ograniczają mu konstytucyjne prawo do zdrowia i zwiększają ryzyko zachorowania na groźne choroby, mogące przecież uwarunkować całe późniejsze życie. Są sytuacje, kiedy lekarz bywa jedynym adwokatem dziecka.”

Źródło: Medycyna Praktyczna, wydanie internetowe, 27.04.2012, Wywiad z prof. Anną Dobrzańską, konsultantem krajowym w dziedzinie pediatrii

Trzeba przyznać, że argument o „ograniczaniu prawa dziecka do zdrowia przez rodzica” jest bardzo przebiegłą konstrukcją prawno-emocjonalną. Przyznanie lekarzowi roli „jedynego adwokata” nieszczepionego dziecka może niektórych przekonać do słuszności tego rozwiązania. Odpowiedzialność za zdrowie czyjegoś dziecka (pewnie tylko do momentu zaszczepienia) przejmie lekarz, a ten cieszy się przecież słabnącym, ale nadal wysokim zaufaniem społeczeństwa myślącego, że „skoro doktor zaleca, to wie, o czym mówi”. Sama pani Profesor zauważa nawet, że „W ostatnich latach obserwujemy wiele niekorzystnych zjawisk dotyczących szeroko pojętej opieki nad zdrowiem dziecka m.in. rośnie niechęć do wizyt profilaktycznych u lekarza.” Pani Profesor nie zastanawia się nad przyczynami tego zjawiska. A może jedną z nich jest rosnące przeświadczenie lub przekonanie płynące z doświadczenia, że przeciętny lekarz nie ma zielonego pojęcia jak dbać o zdrowie dziecka?

Zadajmy pozornie banalne pytanie: czego potrzebuje zdrowe dziecko do prawidłowego rozwoju i utrzymania zdrowia?

Odpowiedź medycyny ewolucyjnej: wspierania naturalnych procesów zaprojektowanych przez ewolucję, czyli zdrowego odżywiania i unikania toksyn i używek przez kobietę w ciąży, porodu siłami natury, bliskości matki zaraz po urodzeniu, wszystkich składników z krwi pępowinowej, mleka kobiecego będącego dyrygentem rozwoju immunologicznego dziecka, poprawnego rozwoju flory bakteryjnej będącej najważniejszą częścią układu immunologicznego, a także skutecznego wspierania procesów samoleczenia infekcji typowych dla wieku dziecięcego, i wielu innych niemedycznych czynników.

Odpowiedź praktykowanej obecnie medycyny jest często zupełnie inna przez co przeszkodzono wielu zdrowym dzieciom w rozwoju i utrzymaniu zdrowia. Poniżej przedstawiam kilka przykładów:

1)      Walkę z nieludzkimi standardami polskich porodówek prowadzi od 1996 roku Fundacja „Rodzić po ludzku”. Porody w przymusowej pozycji horyzontalnej, oddzielanie noworodka od matki, niepotrzebne interwencje farmakologiczne czy chirurgiczne, brak wsparcia laktacyjnego i wiele innych czynników składało się na traumy wielu tysięcy kobiet i dzieci. Z wieloma szkodliwymi dla dzieci przyzwyczajeniami na porodówkach nadal trzeba walczyć np. w praktyce szpitalnej ignorowane są jednoznaczne dowody na szkodliwość wczesnego zaciskania pępowiny – prowadzące m.in. do wysokiego ryzyka anemii i odebrania dziecku wielu składników odżywczych i komórek macierzystych. Jeszcze bardziej poważne konsekwencje ma pozbawienie wcześniaków krwi pępowinowej, co opisane zostało w tekście Badania: krew pępowinowa bogata w komórki macierzyste zmniejsza ryzyko powikłań wcześniaczych, Rynekzdrowia.pl 2012. Przegląd literatury na temat odcinania pępowiny można znaleźć na stronie Odcięcie pępowiny – kiedy i w jaki sposób? Najprostsze rozwiązanie, czyli pozostawienie pępowiny nienaruszonej do czasu zaprzestania jej tętnienia, jeszcze długo nie będzie najczęściej stosowanym rozwiązaniem.

2)      Wieloletnia ignorancja „zdrowia publicznego” wobec konieczności karmienia dziecka mlekiem matki pozbawiła wiele dzieci bezcennego dla ich zdrowia pokarmu, będącego jednocześnie „dyrygentem” rozwoju immunologicznego i metabolicznego dziecka, źródłem cząstezek przeciwnowotworowych i „wszechstronnych” komórek macierzystych, zob. Zdrowie publiczne: Karmienie piersią i mlekiem kobiecym w Polsce. Do tej pory tylko niewielka część środowiska medycznego potrafi przekazać kobietom konsekwencje rezygnacji z karmienia piersią takie jak brak dodatkowej ochrony przed zakażeniami bakteryjnymi, brak wsparcia dla rozwoju odpowiedniej flory bakteryjnej i wiele innych. „Rachunek od krowy” to bardzo trafny tytuł artykułu z Tygodnika Powszechnego o promocji karmienia piersią lub mlekiem z banków mleka w Polsce.

3)      Polskie dzieci przy prawie każdej możliwej okazji poddawane są antybiotykoterapii, co pokazuje ignorancję polskiego środowiska lekarskiego wobec szkodliwości i braku konieczności rutynowego stosowania tej interwencji przy zapaleniu ucha środkowego, zapaleniu oskrzeli, zapaleniu zatok czy zapaleniu płuc (każdy rodzic powinien sam zapoznać się z dokumentem Rekomendacje postępowania w pozaszpitalnych zakażeniach  układu oddechowego 2010). Każda interwencja antybiotykowa prowadzi do zaburzenia, a nawet trwałych zmian we florze bakteryjnej stanowiącej główny element immunologicznych reakcji i podstawę wszystkich aspektów zdrowia człowieka. Optymizmem na przyszłość nie napawa artykuł „Tu nie Ameryka, tu standardy nie obowiązują” przedstawiający na łamach Gazety Lekarskiej próbę racjonalizacji antybiotykoterapii w szpitalu w Żywcu.

4) Inne aspekty ujęte w opracowaniu Obłuda w walce z chorobami zakaźnymi i nieszczepionymi dziećmi.

Praktykowanie medycyny opartej na opiniach i przyzwyczajeniach narusza konstytucyjne prawo dziecka do prawidłowego rozwoju i zdrowia, ale łamanie tych praw przez polską służbę zdrowia jest dla prof. Dobrzańskiej najwyraźniej mało istotne. Dużo łatwiej jest przecież przedefiniować kilkudniowe infekcje zaliczane do chorób wieku dziecięcego (odra, świnka, różyczka, ospa wietrzna) na groźne choroby dla wszystkich dzieci i zrównać rodzicielskie decyzje o wybiórczym szczepieniu/nieszczepieniu z ograniczaniem przez rodziców prawa dziecka do rozwoju i zdrowia. W ten sposób można zbudować sobie podstawy do krucjaty przeciwko rodzicom odnoszącym się krytycznie do programu szczepień ochronnych.

Tak, dzieci mają prawo do zdrowia. Jednak zrównanie dbania o zdrowie dziecka z poddaniem dziecka szczepieniom to wielkie wypaczenie, zwłaszcza, że w wywiadzie prof. Dobrzańska podkreśla uboczny skutek szczepień MMR w dzieciństwie, czyli podatność na choroby wieku dziecięcego w wieku dorosłym u wielu szczepionych. Prawo dziecka do zdrowia oznacza obowiązek rodzica i służby zdrowia do dbania o całokształt zdrowia i rozwój dziecka, co skutkuje między innymi znikomym ryzykiem powikłań (wszystkich) infekcji lub chorób zakaźnych typowych dla wieku dziecięcego.

Szanowna Pani Dobrzańska, zachęcamy do zapoznania się w jaki sposób dbają o zdrowie i rozwój dzieci rodzice podejmujący nieakceptowane przez wakcynologów decyzje na temat szczepień. Wielu lekarzy mogłoby się od nich sporo nauczyć. Tymczasem proszę zaakceptować fakt, że zadbane dzieci rodziców, którzy kierują się indywidualnym bilansem korzyści i ryzyka każdego szczepienia (przy założeniu wystąpienia chorób wieku dziecięcego) nie potrzebują lekarskiej pseudotroski kończącej się zazwyczaj z chwilą przeprowadzenia szczepienia.

Czytaj też opracowanie Obłuda w walce z chorobami zakaźnymi i nieszczepionymi dziećmi.

Ktore z dzialan rodzicielskich